niedziela, 13 grudnia 2009

Akcja "Paczka Na Święta"

Święta Bożego Narodzenia to dla osadzonych szczególnie trudny czas. Wczoraj, na spacerniaku głównym więzienia w Potulicach, piłkarze Wprzódy Rynarzewo zainicjowali akcję "Paczka Na Święta". Z wielkiej bazy potrzebujących wybrali sędziego Marka Rz., który odbywa w Potulicach wyrok i postanowili mu pomóc.
Historia Marka Rz. bardzo poruszyła piłkarzy. - Pomagał drużynom z naszego regionu w rozgrywkach pucharu Polski - mówi kapitan zespołu Roman Zgrzebło. - Niestety, został zatrzymany podczas odbierania zapłaty za podyktowanie rzutu karnego i niesprawiedliwie skazany na więzienie.
- Zebraliśmy dla niego wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy - dodaje bramkarz Arkadiusz Bondzel. W paczce znalazły się m.in. telewizor plazmowy 40", 6-pak hot-dogów z załączoną mikrofalówką, parawan plażowy oraz zestaw do robienia tatuaży z poradnikiem "Tatuaż potulicki w weekend".
Gestem zespołu wyraźnie wzruszony był Marek Rz. - Przez chwilę nie mogłem złapać tchu. A potem uświadomiłem sobie, że przecież mi się należało. Pomagałem zespołowi Wprzódy wygrywać mecze nie raz. Rzuty karne, spalone po strzeleniu bramki, przedłużanie spotkań - wylicza sędzia. - Takich rzeczy nie robi się za darmo.
Piłkarze, pomimo napiętego terminarza, postanowili pomóc jeszcze Fryzjerowi. - Planujemy zrobić mu niespodziankę. On też nam kiedyś pomógł. W rozgrywkach ligowych! - cieszył się Zgrzebło.
Piłkarze Wprzódy Rynarzewo sprawili już radość sędziemu. Na pomoc w całym kraju czeka jeszcze ponad 300 osadzonych obserwatorów, działaczy klubowych, trenerów, piłkarzy a nawet masażystów.
- Tylko w naszym zakładzie skazanych sędziów mamy trzech. Jest też jeden masażysta i jeden trener - mówi dyrektor potulickiego zakładu karnego, płk Ryszard Zimny. - Taka paczka jest dla nich bardzo ważna, bo wiedzą, że tam, na wolności ktoś o nich myśli.
Do "Paczki Na Święta" już zgłosiło się 25 drużyn z całej Polski. A to przecież nie koniec.

sobota, 12 grudnia 2009

Z cyklu: Nauka portretu











I bonusowo (też z serii portret) Agata:

niedziela, 22 listopada 2009

Studio nagrań

W nawiązaniu do zapytania ofertowego o możliwość wynajęcia studia nagrań informuję uprzejmie jak poniżej.

Studio nagrań
Studio nagrań mieści się w piwnicy domu jednorodzinnego w kotłowni. Nie jest tam co prawda za czysto, ale jak w piecu sie napali to jest ciepło. W tej chwili to może i nawet jest czyściej niż na piętrze, bo na piętrze ściany wyburzamy.
Mikrofony oczywiście też są - jeden z zestawu słuchawkowego od telefonu komórkowego i jeden od słuchawek do komputera. Tak więc raczej nie będą łapać dźwięków młota pneumatycznego, pracującego piętro wyżej. Tym bardziej, że mikrofon od słuchawek komputerowych najprawdopodobniej i tak nie działa. A zestaw słuchawkowy zgubiłem.
Mam też trochę wkładek od jajek, także kotłownia będzie wyśmienicie wygłuszona. Tylko musicie Państwo uważać, żeby się od węgla („C” w układzie okresowym pierwiastków) nie ubrudzić. Jak to mówią „z wysokiego C” można zacząć, a najwyższe C jest w rogu kotłowni, bo tak ten węgiel wrzuciliśmy. Jak to mówią – Polak-węgiel, dwa bratanki…
Gorzej może być z instrumentami. Z fortepianu jest tylko piana. Organy też są, jednak w tej chwili mam je wystawione na allegro – nerki idą jak świeże bułeczki.

Reżyserka
Na wyposażeniu reżyserki jest mikser. Trochę będzie zajęty jest przed świętami albo przed weekendami jak krem do ciasta będę nim bił, ale co do miksera to jeszcze możemy się umówić.
Magnetofon jest co prawda tylko w samochodzie, ale jak wjadę na ogród, to do piwnicy jest blisko. Nie ma tam funkcji nagrywania. Ale mam taką funkcję w komputerze – nagrywam przecież cale płyty na nagrywarce...
Magnetofon nie jest 16-ścieżkowy, ale koło Bydgoszczy w Myślęcinku w Leśnym Parku Kultury i Wypoczynku jest tych ścieżek sporo.
To, że magnetofon jest zasilany z akumulatora samochodowego jest w naszym wypadku zaletą, ponieważ stopniowo ograniczamy zużycie prądu – dostęp do gniazd z energią elektryczną znajduje się w tej chwili jedynie w skrzynce zlokalizowanej przy ogrodzeniu naszej posesji, a wszelkie przedłużacze wykorzystujemy zamiennie do zasilania młota pneumatycznego lub miksera. W związku z powyższym sugerujemy nagranie płyty z serii „unplugged”.
Proponujemy także wynajęcie naszego inżyniera dźwięku. Wykształcenia nie ma kierunkowego (inż. nawigacji konnej, specjalność kuce), ale człowiek jest głuchy jak pień, więc w trakcie nagrania nie będzie przeszkadzał. Tym bardziej, że jest na rocznym kontrakcie na platformie wiertniczej na Morzu Barentsa.

Pozostałe warunki
Przy studiu działa także profesjonalnie wyposażony bufet, serwujący oryginalne i wyśmienite dania kuchni greckiej, francuskiej, włoskiej, czy orientalnej. Wybór dań jest naprawdę nieograniczony. Oczywiście wszystko na nasz koszt. I chętnie byśmy Państwa w nim ugościli, ale bufet też jest w tej chwili w remoncie – dywersyfikujemy źródła dostaw gazu i kuchenkę mamy nieczynną.
Serdecznie zapraszamy do wynajęcia naszego studia. W związku z tym, że nasze studio co do zasady w kontaktach z nowymi zespołami muzycznymi stosuje 100% przedpłaty prosimy o uiszczenie całej kwoty przed Państwa przyjazdem. Prosimy o możliwie szybką reakcję. Tym bardziej, że wystąpiliśmy o pozwolenia na rozbiórkę i za 2-3 tygodnie będzie można nagrać płytę z serii „koncert pod chmurką”.

Z poważeniem
Właściciel Studia Nagrań

wtorek, 27 października 2009

Cross Bydgoszcz, 25.10.2009

1. Wojewoda
Image Hosted by ImageShack.us

2. Trener
Image Hosted by ImageShack.us

3. Olimpijka
Image Hosted by ImageShack.us

4. Inny VIP? ;)
Image Hosted by ImageShack.us

5. Najmłodszy uczestnik
Image Hosted by ImageShack.us

6. Bomba w górę!
Image Hosted by ImageShack.us

7. Peleton
Image Hosted by ImageShack.us

niedziela, 11 października 2009

sobota, 10 października 2009

Remont - sekcja elektryczna

W grudniu bodajże zeszłego roku, z moim osobistym dziadkiem działaliśmy przy instalacji elektrycznej w naszym domu. Godziny popołudniowe, więc było już ciemno. Podłączyliśmy kilka dobrych punktów bez prądu i doszliśmy do najbardziej newralgicznego miejsca, w którym już musieliśmy podłączyć resztę z zasilaniem. Z pewnością dla elektryka, który ręce ma już z naskórkiem wykorzystywanym jako izolator byłby drobiażdżek, ale dla nas... Cóż... To była puszka z czterema 3-żyłowymi przewodami (dla wtajemniczonych 3x2,5 mm2). Spoko – 12 kabli. Najpierw je ładnie odizolowaliśmy. Potem ja ułożyłem jak powinny być, potem dziadek popatrzył czy też tak uważa. A potem jeszcze raz sprawdziłem ja. To tak jak się przechodzi przez jezdnie – należy spojrzeć w lewo, w prawo, a potem jeszcze raz w lewo. Było OK. Poskręcaliśmy kable w kostkach. Jeszcze raz sprawdziliśmy, czy wszystko teoretycznie jest OK. Było OK.
No wiec poszedłem do bezpieczników, żeby na tym obwodzie włączyć prąd. Powiedziałem „Uwaga!”, włączyłem bezpiecznik i... poszedłem szukać latarki... Jak znalazłem, włączyłem wszystkie bezpieczniki, które wyleciały (także te na dole, bo główne też poszły) i poszedłem na górę. Sprawdziliśmy podłączenie kabli. Wydawało na się OK. Ale żeby nie było, że czegoś nie sprawdziliśmy, wymontowaliśmy jeden z przewodów tak, aby wyeliminować jeden z ewentualnych powodów błędu.
Kiedy mieliśmy już ten przewód odkręcony, poszedłem do bezpieczników, powiedziałem „Uwaga!”, włączyłem bezpiecznik i... znowu zacząłem szukać latarki, bo odłożyłem ją wcześniej na stole, który jak na złość nie stał zaraz przy bezpiecznikach... Włączyłem wszystkie bezpieczniki, które wystrzeliły, wróciłem na gore, sprawdziliśmy podłączenia, sprawdziliśmy, czy nie ma zwarcia gdzieś dalej w gniazdach, rozmontowaliśmy i zmontowaliśmy puszkę jeszcze raz od nowa.
Potem poszedłem do bezpieczników, powiedziałem „Uwaga!” i... nie musiałem już szukać latarki, bo przezornie wziąłem ja ze sobą. Włączyłem wszystkie bezpieczniki, które wyleciały, wróciłem na górę i w akcie desperacji zaczęliśmy odłączać wszystko z puszki po kolei i doszliśmy do tego, ze coś we włączniku światła jest nie tak. Wymontowaliśmy włącznik, podłączyliśmy inny, sprawdziliśmy, czy wszystko jest OK (naszym zdaniem było OK).
Poszedłem do bezpieczników, powiedziałem „Uwaga!” i... Udało sie!!! Uratowani!!! Haha!! Bocian!! Yyyy, to może nie najlepiej pasuje ta cytata, ale chodzi o to, że nam sie udało. Prąd już nie protestował, płynął tak jak chcieliśmy, żarówki świeciły, a my udaliśmy się na wieczorną kawę. Zbożową. Z mlekiem.

wtorek, 6 października 2009

niedziela, 4 października 2009

Pierwszy

Dłuuuuugo trwało zanim napisałem tego posta. Ale "na każdym zebraniu jest taka sytuacja, że ktoś musi zacząć pierwszy..."
Z szuflady w takim razie, jesiennej szuflady.